"Smak szczęścia" i "Smak świąt"- recenzje książek i konkurs!



Pod koniec października swoją premierę miała nowa książka Agnieszki Maciąg pt."Smak świąt".
To nowa pozycja od wydawnictwa Otwarte.
Agnieszka- modelka i dziennikarka podpowiada w niej jak obudzić w sobie dziecięcą radość, zaczarować i polubić zimę oraz jak umieć docenić ten wyjątkowy czas.


W książce znajduje się 100 przepisów i porad, ale nie tylko.
Jest w niej również mnóstwo "perełek"- życiowych mądrości Agnieszki oraz przepiękne fotografie jej męża Roberta Wolańskiego. Całość wprowadza czytelnika w niezwykły, odświętny  nastrój.
Jestem zdecydowanie zachwycona tą nowością.


" Smak szczęścia" natomiast to coś w rodzaju takiego poradnika, "biblii" do której można wracać kiedy ma się tylko na to ochotę. Autorka pisze o swojej własnej, wypracowanej od lat diecie, o metodach ćwiczeń, które pozwalają jej zachować codzienną równowagę. To opowieść również o modzie- tej dzięki której każda kobieta będzie czuła się piękna, a nie non stop wpędzana w kompleksy. Cała pozycja to jedna wielka inspiracja. Agnieszka jest osobą niezwykłą- piękną, znającą swoją wartość i przede wszystkim mądrą kobietą.
Obie książki mogę serdecznie polecić. Na mojej liście ulubionych są bardzo wysoko.
Dlatego mam dla Ciebie mikołajkowy konkurs :)


Co powiesz na zestaw dwóch książek?
Zadanie jest proste i przyjemne.
Napisz mi proszę swój sposób na spędzanie długich zimowych wieczorów.
Kubek ulubionej herbaty? Książka? A może spotkania z przyjaciółmi?
Zainspiruj mnie, a zestaw może powędrować właśnie do Ciebie :)
Konkurs trwa do poniedziałku 7.12.2015 roku do godziny 20:00.
Aby wziąć udział w konkursie należy zostawić komentarz pod tym wpisem z odpowiedzią na pytanie konkursowe oraz adresem mailowym. Jedna osoba może wysłać tylko jedno zgłoszenie do konkursu.
Zwycięzcę ogłoszę na blogu  8.12.2015 roku.
Powodzenia!

EDIT (08.12.2015 r., godz.7:04)
 Serdecznie gratuluję Paulinie, która najlepsze wieczory spędza z ukochanymi 36,6- stopniami u boku :)

 Śledź mój profil na Facebooku i  Instagramie!

______________________________♥_________________________



94 komentarze

Dziękuję za komentarz. Wszystkie z uwagą czytam, choć nie zawsze mogę odpisać. Jeśli masz jakieś pytanie napisz na maila waniliowachmurka@gmail.com
Zapraszam też na fanpejdż Waniliowej Chmurki na Facebooku.

  1. Droga Waniliowa Chmurko :) Długie zimowe wieczory to idealny czas na zrobienie czegoś kreatywnego. Decoupage relaksuje, wycisza i dodatkowo pozwala wyczarować wyjątkowy świąteczny prezent. Naprawiamy stare przedmioty i tworzymy zupełnie nowe. Cudowna radość chwili. Do tego kubek gorącej chai latte z cynamonem i spokojnie możemy przetrwać ten zimowy okres :)
    (sylwia.wrobel86@gmail.com)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim sposobem na długie, zimowe wieczory jest.. pieczenie, wypiekanie, majstrowanie w kuchni!
    Uwielbiam robić wszystko wieczorami lub nawet nocą. Zimą najczęściej już od początku grudnia aż do świąt co kilka dni wypiekam pełnoziarniste pierniczki. Tak często.. bo znikają w przeciągu kilku dni. Nawet jak je schowam pod łóżkiem jakieś elfy zawsze je znajdą. Najwięcej frajdy daje mi ich dekorowanie.. bo kto tego nie lubi?! Najczęściej przeważa u mnie prostota: biała czekolada, śnieżynki z lukru lub srebrne kuleczki. Często gęsto wymyślam, tworze, inspiruje się różnymi przepisami. Wieczorami nachodzi mnie wena twórcza! A szczególnie tymi zimnymi.. bo komu chce się wtedy wychylać nos za drzwi? Na pewno nie mi, bo jestem strasznym zmarźluchem. Lepiej upiec ciasto.. Od piekarnika dom się zagrzeje, a ciasto pobudzi podniebienie.
    Później koc, pierniczki lub czekoladowe ciasto, porządny dramat na laptopie i lampka słodkiego, czerwonego lub lekkiego, białego wina to jest to.. Wszystko automatycznie staje się piękniesze.. i cieplejsze - ale to zapewne za sprawą wina i rozgrzanego piekarnika .. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Długie zimowe wieczory spędzam w kuchni, otoczona zapachem wanilii, przyprawy do piernika i czekolady. W tle cicho gra radio, świecą się świąteczne lampki. Przygotowuję słodkie prezenty dla najbliższych - dżemy z cytrusów, pierniczki i kruche ciasteczka, a także domowe czekoladki :)
    (sliwkowskawkuchni@gmail.com)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepsze zimowe wieczory to takie spędzane w rodzinnym domu w górach. Najlepiej jest, kiedy spadnie śnieg, krajobraz przypomina "Opowieści z Narni" bo zima w górskiej wsi to nie to samo, co zima w mieście, gdzie śnieg zamienia się w "ciapę", tramwaje nie przyjeżdżają i wszędzie jest mokro. W górach wszystko zastyga i wygląda jak takie pyszne polukrowane ciastko. Ale wróćmy do wieczorów. Najlepsze to takie z połączeniem wszystkiego (nie lubię ograniczać się ani w jedzeniu, ani w życiu). Rytuał rozpoczyna się od przygotowania posiłku dla całej od niedawna sześcioosobowej rodziny (kolacja musi więc zawierać niemowlęcą ucztę), koniecznie zdrowego i z dużą ilością warzyw. To takie święto dla mamy, kiedy nie musi "stać przy garach". Jemy przy wspólnym drewnianym stole i dużo rozmawiamy, chociaż podobno nie powinno się rozmawiać przy jedzeniu. Później przenosimy się do salonu, gdzie w kominku trzaska ogień i zaczynamy oglądać film, co nie jest proste ze względu na szóstego członka rodziny, ale to też ma swój urok. Nieodłącznym elementem idealnego wieczoru jest spacer z rodzicami przez ośnieżone dróżki. Czuję się wtedy jak mała dziewczynka, czasami nawet zdarza mi się iść z mamą za rękę, mimo, że dzieckiem od dawna nie jestem. Na zakończenie wieczoru polecana jest długa kąpiel, koniecznie z książką! Takie wypady do rodziców są uspokojeniem, odcięciem się od problemów i niesamowitym relaksem. Nie ma nic ważniejszego, niż nasze korzenie, a długie zimowe wieczory sprzyjają pielęgnowaniu takich więzi. W takie wieczory po prostu nie można być smutnym!

    Mój email: ciemnozielona@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciemne i długie grudniowe wieczory rozświetlam blaskiem świec i rozgrzewam litrami ulubionej herbaty. Stos książek w okresie zimowym zawsze jest najwyższy i jednocześnie najszybciej szczupleje. Czasami ginę w kuchni, która w grudniu najczęściej pachnie cynamonem i otula ciepłem nagrzanego piekarnika...

    justynader@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Od kiedy pamiętam, odnoszę wrażenie, że mój organizm napędzany jest energią słoneczną. W ciepłe, słoneczne dni czuję, że mogę wszystko. Dlatego gdy nadchodzą chłodne miesiące z długimi wieczorami, staram je sobie jak najbardziej umilić, żeby pomimo aury, nie narzekać na kiepski nastrój :) Długie wieczory to obowiązkowo pachnące świeczki, herbaty o rozgrzewających właściwościach i sprawdzone towarzystwo. Wspólnie z przyjaciółmi uwielbiamy te dłuższe wieczory spędzać, grając w gry planszowe. Odkrywamy coraz to nowe propozycje, czując się znowu jak dzieci!
    Pozdrowienia, paupiatek@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja ostatnie zimowe wieczory spędzam oglądając serię Gwiezdne Wojny. Zainspirował, lub zmusił mówiąc szczerze, mnie do tego mój facet :) stawiałam opór, przez 25 lat życia nie widziałam ani jednej części. Nowa już niedługo w kinach, obiecałam chłopakowi, że pójdziemy, więc nadrabiam zaległości. Zakochałam się w tej historii. Pełna ciepła, mądrości, nie to co nowoczesne filmy fantasy pełne zła i krwi. W głowie zostanie na zawsze mądrość Jody, jako rada na życie: robić, albo nie robić, nie wolno próbować.

    Pozdrawiam,
    Paulina Skiba:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dla mnie "długie zimowe wieczory" są przereklamowane. Bo przecież przychodzimy z pracy (w najlepszym wypadku) o 16:30 i już jest ciemno. Po obiadku pół godzinki dla słoninki, a po 18 to już mrok totalny. Może kocyk? Świece? Książka? Zalegnąć na kanapie? Jak inni? O nie! Siedzenie w tym półmroku codziennie - to za smutne! Więc włączam światła w każdym pokoju (wiem - mało ekologicznie) i udaję że jest jasno. Do tego przyjemna muzyczka i nie muszą to być wcale żadne gorące rytmy, przeboje o padającym śniegu też świetnie się spisują. I może jakiś soczek na deser z cynamonem by poczuć jednak ten zimowy klimat. Nie wyobrażasz sobie ile to dodaje energii. A chyba o to chodzi, by z życia korzystać. Prawda?
    Oczywiście z podkocysiowych przyjemności nie rezygnuję, absolutnie. Ulubiony koc mam, i kubek z ulubioną gorącą czekoladą. Lecz zostawiam sobie je wyłącznie na niedzielne wieczory.
    Polecam ;)
    mk_1@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Odkąd mieszkam w domu na wsi bardzo lubię zimowe wieczory.Lubię wpatrywać się w ciemność za oknem podczas gdy w domu strzela drzewo w kozie,migoczą świece i roznosi się zapach cynamonowych ciasteczek.Lubię tą wieczorną ciszę kiedy mogę usiąść i poczytać lub poszydełkować,a dzieci na podłodze układają puzzle lub rysują.Lubię też gdy za oknem ciemno,zimno,a my pieczemy pierniki w wesołym gwarze,a potem pod kocami zajadamy je popijając gorącą czekoladą.Lubię też długie wieczory,gdy odwiedza mnie mama,wtedy siedzimy w fotelach gadając sobie, z grzanym winem w dłoniach i tartą cebulową na czerwonych talerzach.Lubię każdy długi wieczór bo odkąd mieszkam na wsi to potrafię je wykorzystać i cieszyć się z tego,że są takie długie.Mam tyle rzeczy do zrobienia - sama,z dziećmi,z mężem ,z rodziną i przyjaciółmi i właśnie do tego są mi potrzebne te wieczory.Fajnie,że są.
    nataliabarambas@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja uwielbiam spędzać zimowe wieczory w kuchni😊Trzy tygodnie przed Świętami zaczyna się robienie pierniczków,pieczenie ciasteczek na prezenty i robienie góry pralinek na upominki😊Uwielbiam ten czas,nigdzie się nie śpieszę...w domu pachnie cudownym aromatem maślanego,kruchego ciasta,piernikowej przyprawy i gorzkiej czekolady😊W kominku skwierczy drewno a moje dwa kociaki leniwie leżą na kanapie😊😊no i zapomniałabym o najważniejszym: moim "pomocniku", który sukcesywnie podjada słodkie prezenty, bo przecież ktoś musi je przetestować😊😊Im bliżej Świąt tym piękniej pachnie w domu,a moje ręce coraz bardziej pachną cynamonem i goździkami😊😊A w domu z dnia na dzień przybywa Świątecznych ozdób😊😊no każdego dnia wypatruje śniegu który pięknie otuli drzewa w koło domu❄️❄️❄️Uwielbiam zimę właśnie za ten magiczny klimat w który można zatopić się na długie tygodnie❄️❄️❄️

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj,

    jak spędzam długie zimowe wiczory? Na pewno nie siedzę pod kocykiem z kubkiem czekolady. Postanowiłam już w grudniu zadbać o swoją sylwetkę na lato. W tym celu zakupiłam nawet hantelki. Ćwiczę siłowo 3 razy w tygodniu i do tego wprowadziłam basen 2 razy w tygodniu. Czasami mi się nie chcę, ale gdy włączę moją ulubioną muzykę nogi same rwą się do ćwiczeń. Mam nadzieję, że i Ciebie zmotywowałam do ćwiczeń. Dobre samopoczucie gwarantowanie :)

    Pozdrawiam
    Karolina Łajdecka

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mam jednego sposobu na spędzanie zimowych wieczorów, a możliwości jest mnóstwo! Dlatego mam swój własny plan (który niekiedy ulega modyfikacjom).
    Poniedziałek - dużo czytam: literaturę pszczelarską (dokształcam się) beletrystykę, magazyny, blogi, internety. Z kubkiem pysznego kakao lub rożnego rodzaju herbat.
    Wtorek - to wieczór fitness, czasami szydełkuję lub realizuję projekty DIY.
    Środa - piekę ciasta, wypróbowuję nowe przepisy kulinarne.
    Czwartek - kolejny wieczór na ćwiczenia, dla odmiany - joga. To również czas kiedy spotykam się z siostrą lub znajomymi, a gdy nie jest to możliwe tylko rozmawiamy sobie przez telefon.
    Piątek - sprzątam przy Trójkowej liście przebojów, dekoruję dom na święta.
    Sobota - cały wieczór dla męża�� Spędzamy razem czas, gramy też w planszówki.
    Niedziela - to spacery i oglądanie dobrych filmów.
    Każdy wieczór to cudowny czas za który jestem bardzo wdzięczna!
    ankastypula@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Zima to czas, kiedy jeszcze bardziej niż zwykle potrzebujemy ciepła drugiej osoby. Nie można odmówić uroku samotnym wieczorom z dobrą książką i kakao pod ciepłym kocem w ulubionym fotelu, ale zupełnie inaczej odczuwa się potrzebę ciepła w sercu w zimie niż na przykład w lecie. Chciałoby się mieć z kim wypić butelkę wina przy kominku czy gdziekolwiek, gdzie nie będzie dochodzić zimno z zewnątrz, chciałoby się przy ukochanej osobie zapomnieć o problemach, kompleksach i obawach. Chciałoby się mieć dla kogo upiec piernik, bo zima jakoś tak kojarzy się właśnie z jego zapachem (i z zapachem pomarańczy), przygotować coś pysznego do zjedzenia bądź wybrać film, który można by oglądać w domowym zaciszu, bo nikt w taki ziąb nie chce raczej wychodzić do kina. I chciało by się wypełnić serce miłością. Do ukochanego, przyjaciela bądź członka rodziny. Multiplikując ich do najszerszego możliwego grona. To właśnie wieczór idealny. Najcieplejszy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mój sposób na zimowe wieczory? No cóż, jeśli jest to prawdziwa, biała zima „jak z bajki”, z dużą ilością białego puchu, siadam przy oknie, z kubkiem gorącego kakao lub czekolady, koniecznie z dodatkiem chilli i przypraw korzennych, w tle włączam subtelną muzykę, a ja wpatruję się w padający śnieg. Przyglądam się wtedy wirującym płatkom śniegu, które w świetle ulicznych latarni tańczą piruety niczym tancerki najznakomitszych baletów. Lub wręcz przeciwnie-gnane wiatrem pędzą chaotycznie, jakby bawiły się w berka...
    Ale wiadomo, ostatnio trudno o prawdziwą, białą zimę. Wtedy w zimowe, bezśnieżne wieczory lubię, otulona ciepłym kocem, położyć się z książką. Lubię czytać, lubię zapach książek, dotyk okładki trzymanej w ręce, szelest stron... Może to i staromodne, ale są takie książki, które wspólnie z ukochanym czytamy sobie na głos. Są to nie tylko krótkie opowiadania, ale także baśnie, regionalne legendy a także grube powieści, których wspólne czytanie staje się wieczornym rytuałem.
    Lubię w takie wieczory przeglądać także książki kulinarne, zwłaszcza te, których autor oprócz przepisów, zamieszcza krótką historyjkę lub wspomnienie związane z daną potrawą. Przeglądam je wtedy niespiesznie, pozwalam stronom swobodnie się przewracać, jakby same miały zdecydować o przepisie, który mi się otworzy. Czasem właśnie w taki losowy sposób wybieram przepisy, które później przygotowuję. Lubię gdy temu błogiemu przeglądaniu kulinarnych książek towarzyszy ktoś bliski, kto rozmarzonym głosem mówi „ooo, to bym zjadł...”
    A ponieważ uwielbiam piec, nie tyle gotować, co właśnie piec: ciasta, ciasteczka, drożdżówki, bułki, chleby, kapuśniaczki... byleby z piekarnika , więc najczęściej chwilę później następuje szybki przegląd lodówki i szafek, by sprawdzić czy mamy niezbędne składniki (przynajmniej te podstawowe, bo i tak nigdy nie trzymam się ściśle przepisu – reszta to improwizacja) i zaczyna się wspólne pichcenie. Zawsze to i cieplej, gdy się włączy piekarnik, a i dom smakowicie pachnie wypiekami... I to niecierpliwe czekanie (zwłaszcza drugiej połówki) aż wreszcie będzie gotowe i będzie można degustować... Efektem takiego wieczornego pichcenia chętnie dzielę się także z sąsiadami z naprzeciwka, bo przecież wkrótce będzie kolejny zimowy wieczór i kolejne pichcenie :-) Sąsiedzi się śmieją, że ja to chyba nic nie robię tylko piekę :-)

    pozdrawiam

    andziullina

    andziullina(at)gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy myślę o zimowych wieczorach jawi mi się wizja kominka, grubego koca, kubka z gorąca czekoladą, ramienia ukochanego gotowego w każdej chwili przytulić, książki dobrej i z klimatem, która pochłania myśli... marzenia... Rzeczywistość to całkiem co innego. Wieczory zimowe to rozgardiasz dziecięcych śmiechów, krzyki i bieganie, i ja która próbuje zagonić ich do wanny. To gorąca zupa bo tak naprawdę dopiero wieczorem wracamy ze szkół i pracy i jemy obiad, to zapach chleba pieczonego na kanapki na następny dzień. To przytulasy zimnych nosów na sofie i czytanie pięknych opowiadań o wikingu Tappim. I owszem tęsknie do takich wieczorów sama ze sobą kocem i książką ale ale tych chwil rodzinnych nie zamieniłabym na żadne inne :)
    pozdrawiam cieplutko!
    Marianna zwana Wiewiórą
    kuchennawiewiora@onet.eu

    OdpowiedzUsuń
  16. Mój sposób na długie zimowe wieczory jest prosty : leżymy z mężem na sofie a między nami śpi nasza wymarzona, wyczekana córeczka. Dookoła palą się świece i lampiony, gra delikatny jazz a my czytamy lub rozmawiamy. I chodź uwielbiam ciepłe letnie spacery przy zachodzie słonca to taki grudniowy spokój jest najpiękniejszy :) życzę tego Autorce i wszystkim czytelnikom bloga

    dominikawalesiak@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Mój sposób na długie zimowe wieczory jest prosty : leżymy z mężem na sofie a między nami śpi nasza wymarzona, wyczekana córeczka. Dookoła palą się świece i lampiony, gra delikatny jazz a my czytamy lub rozmawiamy. I chodź uwielbiam ciepłe letnie spacery przy zachodzie słonca to taki grudniowy spokój jest najpiękniejszy :) życzę tego Autorce i wszystkim czytelnikom bloga

    dominikawalesiak@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć, Chmurko.
    Świeczki, podgrzewacze, lampiony, lampki, herbatki, kocyki... Nie jestem w tej kwestii oryginalna. Pewnie większość kobiet zaglądających do Ciebie ma w sobie romantyczne dusze potrzebujące tych drobiazgów, by ukoić niepokój, którego dostarcza im pędzący świat. Ja lubię wieczory, kiedy zasiadam w fotelu i mogę poprzeglądać "Cztery Kąty", a tuż po tym oglądam nowy odcinek programu Doroty Szelągowskiej urządzającej jakiemuś szczęściarzowi mieszkanie. Lubię też nakarmić się szczyptą spokoju kolorując "Wyspy" lub inne kolorowanki dla dorosłych, w których pozostała odrobina z dziecka. Z pewnością lubię też szyć filcowe słonie, których mam już całą stadninę... Są takie ciepłe i moje. Pozdrawiam gorąca znad kubeczka :-)

    evvi@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. gry planszowe
    Michael Buble
    kawa z przyprawami
    książki - ogroooom książek
    świece zapachowe
    nadrabianie zaległości serialowych
    kocykowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. velpistacchio@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Zima to taki czas, kiedy bezkarnie można spędzać wieczory w domu, za co uwielbiam tę porę roku. Idealna okazja do zużywania zapasów kosmetyków i pielęgnacji ciała, które szczególnie teraz wymaga naszej uwagi. Poza tym jako wielbicielka rękodzieła twierdzę, że nie ma nic lepszego niż robienie samemu ozdób choinkowych czy nawet prezentów dla bliskich, niekoniecznie świątecznych. W końcu w styczniu mamy dzień Babci i Dziadka, a w lutym walentynki :) Oprócz tego można nadrobić zaległości i zrobić w końcu rzeczy, które chodzą nam po głowie od dawna, a jakoś nigdy nie udaje nam się do nich zebrać. Czytaj: wywołanie zdjęć zalegających na komputerze i powkładanie ich do albumów albo zawieszenie ich w kreatywny sposób na ścianach, niedokończone filmy, seriale, książki, niewykorzystane przepisy na świetne dania. Osobiście ostatnio odczuwam potrzebę na oczyszczenie przestrzeni, w końcu wiosną, kiedy to z reguły bierzemy się za "wiosenne porządki", lepiej wyjść na spacer lub rower. Poza tym zimowe wieczory nieodmiennie kojarzą mi się z wkopaniem się pod kocyk z aromatyczną herbatą, kawałkiem dobrego ciasta i rozmyślaniem nad wszystkim i niczym. Zawsze można też spisać postanowienia noworoczne, co w moim przypadku wiąże się z niesamowitą ekscytacją na samą myśl ile rzeczy mam jeszcze do wypróbowania! Pozdrawiam serdecznie :)

    magda.zarach@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Siedzenie z kubkiem czegokolwiek i patrzenie się w okno dla mnie jest raczej sposobem na nudę ;)
    Żeby ją zabić w zimowe wieczory ubieram się na cebulkę i wychodzę na zewnątrz, aby zaliczyć codzienny spacer w ciszy usypiającego miasta, w blasku latarni i świątecznych dekoracji, porozmawiać z mężem o minionym dniu, albo po prostu stoczyć bitwę na śnieżki. Skrzypiący pod butami śnieg i zarumienione od mrozu policzki to to, co lubię najbardziej gdy wracam do ciepłego domu ze świadomością, że nadchodząca noc przyniesie spokojny i zdrowy sen :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Mój sposób na zimowe wieczory to kubek z gorącą czekoladą i z płytą wspaniałego zespołu lemON pt. Etiuda zimowa. Jest ona jak płatek sniegu z nieba koniecznie trzeba go złapać i poczuć zapach swiąt i zimy. Zimowe wieczory dzięki tym ciepłym dzwiękom stają się piękniejsze.
    http://m.youtube.com/watch?v=IGEI_aK3jto

    OdpowiedzUsuń
  24. Zima to dla mnie czas refleksji i wsłuchania się we własną duszę. Kocham śnieg za oknem, kocham jak jego grube lecz lekkie płaty otulają parapety, a siarczysty mróz dekoruje szybę. Zamykam oczy i widzę moją mamę. Przez całe swoje życie obraz mamy wiąże mi się właśnie z zimowym wieczorem, kiedy siadała na fotelu przy oknie zapalała lampę, otulała się kocem, wkładała okulary i brała do ręki książkę. Jej skupiona twarz nad powieścią była niedopisania. Nie odrywała wzroku od stron jej oczy karmione były losami bohaterów. Pamiętam stare okna, które drżały pod wpływem świszczącego wiatru, a odbicie księżyca delikatnie oświetlało widok za szybą. Mama nie wzruszona siedziała, zimno i przeciągi nie wyprowadzały jej z letargu czytania. Wiedziałam, że jest jej dobrze, przynosiłam gorącą herbatę z uśmiechem dziękowała i zaraz wracała do lektury.
    Dziś ja siedzę w tym samym fotelu przykryta tym samym kocem i czytam. Nie ma już starych okien a ciepło czuć w całym domu, lecz mimo to wiem co ona wtedy czuła i było to wspaniałe uczucie pewnie tak wspaniałe jak ja teraz przeżywam zasiadając w zimowy wieczór z książką. Nie wyobrażam sobie innego sposobu na spędzenie czasu zimową porą.
    iwanowagata@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Długie zimowe wieczory wcale nie są katorgą. Wręcz przeciwnie - mam wtedy czas tylko dla siebie. Czas w którym oprócz codziennego biegu i narzucanego sobie przez pęd życia "muszę" pojawia się spokój i podejmowanie się czynności, które naprawdę mam chęć robić. Sposobów jest mnóstwo. Można spotkać się z przyjaciółmi i przy blasku kominka powspominać dawne dobre czasy. A można też pobyć samemu otulić się ciepłym kocem, przygotować pyszny grzaniec (i co z tego że uderzy do głowy) i zanurzyć się w lekturze ciekawej książki. Zimowe wieczory to świetny czas na podjęcie pierwszych kroków w kierunku własnych marzeń. Warto zastanowić się spokojnie nad tym co chcielibyśmy osiągnąć, na myśl o czym serce bije szybciej, a uśmiech pojawia się na twarzy. Mamy sporo czasu w końcu wieczór jest długi więc krok po kroku rozpisujemy plan działania i zaczynamy powoli wdrażać go w życie. Co musimy zrobić by cel osiągnąć? Co zapewne stanie nam na przeszkodzie? Spokojnie krok po kroku warto rozłożyć marzenia na czynniki pierwsze po to by później działając skleić je na nowo i nadać im realny oddźwięk. Zimowe wieczory to też świetny czas na to by nauczyć się czegoś nowego. Tyle razy mówimy sobie, że zaczniemy regularnie ćwiczyć, regularnie uczyć się języka, regularnie wdrażać w kuchenną rzeczywistość nowe przepisy, ale zazwyczaj brakowało czasu. Zima to świetny sposób na regularność - każdy wieczór jest długi i daje nam sporo czasu do dyspozycji. Dlaczego by więc nie wykorzystać go kreatywnie? Ilu ludzi na świecie tyle zapewne idealnych sposobów na miłe spędzenie wieczoru. Ja zimą lubię samotność i refleksję, która pozwala mi przechodzić niemal w stan medytacji i uczyć się siebie na nowo. Nie mam na myśli smutku i użalania się, wręcz przeciwnie - spokojne docieranie do wnętrza siebie jest źródłem prawdziwej radości i szczęścia!

    E-mail: kasia2006222@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  26. Na długie, zimowe wieczory mam sposobów kilka:
    1. Muzyka jest dobra na wszystko, szczególnie jeśli to ulubiona muzyka, która przeniesie Cie w świat marzeń i fantazji.
    2. Książka, która sprawi, iż życie jest lepsze, pełne przygód i nowych doświadczeń.
    3. Gry mogą natomiast pomóc w relacjach rodzinych... już nie mówiąc o tym, ile radości może dać gra planszowa ;)
    4. Kreatywność jest teraz modna... może czas kupić książka bądź kolorowankę dla dorosłych (?).
    5. Wyzwania, plany, marzenia. Warto jeden wieczór poświęcić na zrobienie listy swoich planów...

    OdpowiedzUsuń
  27. Witaj, Waniliowa Chmurko,
    Pracuję od poniedziałku do piątku na nocną zmianę, więc w ciągu tygodnia mogę właściwie jedynie pomarzyć o tym, jak wyglądałyby moje wieczory. Opiszę Tobie natomiast, jak spędzam te wyczekiwane weekendowe. Sobotni wieczór to zawsze czas dla mojego faceta, odprężającej książki, późnowieczornego filmu i moich ukochanych lodów własnej produkcji. Jestem weekendowym słodyczoholikiem, więc kocham smak lodów czekoladowych, kokosowo-czekoladowych, krówkowych i wszelkich innych maksymalnie zasładzających, zaserwowanych w ilościach, które normalnemu człowiekowi starczyłyby za wszystkie posiłki w ciągu dnia. Ostatnio triumf święcą lody o smaku masła orzechowego, koniecznie z bananem wkrojonym tuż przed podaniem :)
    Czytałam, że jesteś dietetykiem i zapewne grzmotnęłabyś mnie po głowie za taki posiłek, ale na swoją obronę mogę tylko powiedzieć, że to weekend jest dla mnie czasem rozpusty, w tygodniu natomiast odżywiam się bardzo zdrowo ("paszą", jak to określa mój facet :)
    W niedzielne popołudnie zazwyczaj wychodzimy na spacer nad morze i rozmawiamy sobie lub milczymy, słuchamy szumu fal i tak do wieczora, kiedy to udajemy się pieszo do ulubionej knajpki na romantyczną, pyszną kolację lub kawałek ciasteczka i gorącą czekoladę z piankami.
    Właśnie sobie uświadomiłam, jak to dobrze, że mam dla siebie tylko weekendowe wieczory:) Dzięki temu jakoś bardziej je celebruję i cenię.
    Pozdrawiam.
    Agata

    drobiszewska.agata@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Jeżeli mogłabym określić dzisiejsze czasy to jest to nieustający bieg - za praca, pieniędzmi, realizowaniem własnym marzeń, rozwijanie pasji... Media krzyczą o samodoskonalniu, w wolnych chwilach ludzie słuchają wykładów motywacyjnych, a Chodakowska znowu układa nowy plan odchudzania do wakacji. Wszystko to sprawia, że zaczynamy skupiać się przede wszystkim na sobie i ciężko nam odnaleźć balans między tym wszystkim i zapominamy o tym co najważniejsze - rodzinie. Owszem, nie twierdzę, że nie można dzielić pasji z ukochanym, ale co jeśli ten ukochany nie przepada za ćwiczeniami fizycznymi, a pójście do kina doprowadza go o ból brzucha? Po to są zimowe wieczory! To czas kiedy wszyscy spotykamy się w domu, bo zwyczajnie jest za zimno by dzieci stały na mrozie z kolegami, a zapaleni sportowcy biegali po lesie. Zimowy wieczór to czas kiedy jesteśmy tylko my i tylko dla siebie, kiedy wszystko inne przestaje mieć znaczenie, kiedy dietę odkłada się na bok, kiedy marzy się już o świątecznym nastroju i kiedy możemy w końcu być razem. Nikt się nie spieszy, nikt nie goni, wszystko trwa długo, każda chwila jest wykorzystywana przez nas, rozkoszujemy się przebywaniem ze sobą, wspólnymi rozmowami i każda minuta w tej pięknej atmosferze bliskości. Zimowy czas rozpala nasze serca do miłości, sprawia, że każdy z nas potrzebuje bliskości drugiego człowieka, chce przebywać z tymi których kocha najbardziej, nic innego się nie liczy, wszystko inne spada na drugi plan... Wykład motywacyjny zastępuje romantyczna muzyka, a rozpisany plan dietetyczny ciasteczka imbirowe, do których mama przelała całą swoją miłość. Świece, kolorowe światełka czy unoszący się aromat cynamonu nie zastąpią jednak tego co daje rodzina, którą czasem jest tak ciężko skupić razem w ciągu roku... Na szczęście mamy zimowe wieczory, więc korzystajmy z ich cudownej mocy!

    ksprezak@gmail.com

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  29. Na zimowy wieczór nie ma co się bać,
    trzeba gorącą herbatę do kubeczka wlać.
    Potem ciepłym kocem otulić swe ciało,
    aby ciepło i szczęście gdzieś nie uleciało.
    Warto zamknąć oczy, rozmarzyć się o słońcu,
    by reszta przygnębienia poszła sobie w końcu.
    To wszystko w połączeniu da efekt końcowy,
    odprężenie i relaks w zimny dzień grudniowy.

    bara14@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  30. Moim sposobem na spędzanie długich zimowych wieczorów jest siedzenie przy kominku na puchowej poduszce z kubkiem kakao lub gorącej czekolady z piankami :) Wtedy zamykam oczy i wsłuchuję się w odgłos palonego drewna, mogę się odprężyć i oderwać od codziennej rzeczywistości. Czasami w piątkowe wieczory piekę ciasto lub ciasteczka albo inne słodkości, bo przeważnie w sobotę odwiedza mnie moja rodzinka. A że lubię piec to dla mnie sama przyjemność :) Czasami ingeruję w to też moje dzieci, mają z tego świetną zabawę a ja mogę spędzać z nimi wspaniałe chwile. Gdy za oknem pada śnieg a cisto jest w piekarniku lubimy zapalić świece i pośpiewać razem świąteczne piosenki. Dzieci mówią, że dzięki temu ciasto się uda i będzie najlepsze na świecie ;) No i muszę powiedzieć, że coś w tym jest bo wychodzi idealne! Również w okresie świątecznym zajmujemy się robótkami wykonanymi ręcznie: przygotowujemy świąteczne ozdoby na choinkę, malujemy bombki i jeszcze wiele innych rzeczy. Cieszę się z tego bo mogę wtedy spędzić z nimi wspólny czas i dobrze się bawić. Jestem przekonana, że tak spędzony wieczór z rodziną jest najlepszy, możemy wtedy wspólnie porozmawiać, po prostu cieszyć się sobą :)
    dorota0155@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  31. Idealnym sposobem dla mnie na zimowe długie wieczory jest pisanie listów. Biorę swój ulubiony zimowy kubeczek z reniferkiem i robię sobie jakąś pyszną herbatkę, biorę do ręki długopis i kartkę i po prostu piszę listy. Uwielbiam pisać listy, przelewać na papier innym swoje uczucia ponieważ to przychodzi mi łatwiej niż zwierzanie się podczas rozmowy. Zimowe długie wieczory sprzyjają swą aurą na odpisywanie listów.
    nathiewheel@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  32. Waniliowa Chmurko mam kilka sposobów na zimowe wieczory, kiedy pogoda zniechęca i odbiera energie.
    Jednym z nich jest szukanie inspiracji kulinarnych, uwielbiam gotować, poznawać nowe smaki i testować potrawy na mojej wspaniałej rodzinie ;) jednak najbardziej uwielbiam zapach domowego chleba, angażuje wtedy członków rodziny i wspólnie zabieramy się za pieczeniem, jest to czas kiedy wszyscy świetnie się bawimy. Pozdrawiam

    zuziab1990@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  33. Jest wiele sposobów na spędzanie zimowych wieczorów. Oto zestawienie moich ulubionych:

    1. Na spokojnie AKA Romans z książką: kładziemy się wygodnie na łóżku lub kanapie, przykrywamy się kocykiem razem z książką, która aktualnie nas interesuje. Niezbędny jest także wielki kubek z ciepłym napojem, ja preferuję kakao albo zieloną herbatę. Tu panuje jednak zupełna dowolność ;)

    2. Na maniaka seriali/filmów AKA "Filmowa sobota": podobnie jak wyżej, znajdujemy wygodne miejsce do siedzenia lub leżenia. Potrzebny nam będzie telewizor, laptop lub odtwarzacz DVD. Po wcześniejszym zapoznaniu się z programem telewizyjnym wybieramy odpowiadający nam tytuł. Możemy również zdecydować się na film z wypożyczalni, z internetu (oczywiście z legalnych źródeł) czy też z promocji w Biedronce. Ja oglądam filmy i seriale w towarzystwie mojego mężczyzny, w każdą sobotę jedno z nas wybiera jakiś film. Nasze wyposażenie stanowią: poduszki, cola, micha ciepłego popcornu.

    3. Na przytulaka: najbardziej nudny ze sposobów spędzania czasu, ale też najbardziej milusi. Polega na spędzaniu czasu ze swoim ukochanym lub swoją ukochaną, opowiedzeniu sobie o tym, jak minął nam dzień oraz na przytulaniu. Czasami dany osobnik potrafi w takiej chwili zasnąć. Plusy: jest ciepło. Minusy: czasem trzeba słuchać o zdobyciu nowego levela w grze video. Rada: udawać zainteresowanie.

    4. Na Leonarda Da Vinci: jeśli jest się artystą bądź amatorem, w zimowej dni może dopaść nas głód twórczy. Jako że na co dzień piszę i rysuję, widząc śnieg za oknem ogarnia mnie czasem wielkie natchnienie. Niezbędne wyposażenie: biurko, wygodne krzesło, lampka, laptop, zeszyt lub blok rysunkowy, ołówki, długopisy, itp.

    5. Na Mistrza Gry: w moim życiu pojawiła się ostatnio nowa pasja, chodzi o gry planszowe, karciane i RPG. Posiadam już kilka znaczących tytułów. Zostawiłam ten sposób spędzania wieczoru na sam koniec, gdyż jest moim ulubionym. Potrzebne nam będą gry, które możemy kupić albo wypożyczyć. Rada: im więcej osób tym lepsza zabawa, warto więc zaprosić znajomych. Uwaga: nie grajcie w Monopoly, jeśli chcecie uniknąć zerwania więzi.

    ania.glog@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  34. W zimowe wieczory lubię gotować, szczególnie potrawy z dużą ilością korzennych przypraw, bo uwielbiam, kiedy w domu pachnie cynamonem. Bliżej świąt Bożego Narodzenia angażuję całą rodzinę w wycinanie pierniczków. Spędzamy nad tym najczęściej parę godzin, a później pakujemy je do wielkich słoików i puszek razem z jabłkami, żeby zrobiły się mięciutkie i aromatyczne. Gorzej, kiedy dopiero wróciliśmy z chłopakiem do domu, a nie miał kto nagrzać w piecyku i w kuchni jest zimno! Wtedy zamykamy się w pokoju, zapalamy pachnące świeczki i układamy puzzle albo gramy w gry planszowe. Puzzle szczególnie mocno kojarzą mi się z zimowymi wieczorami, bo najlepiej się je układa przy zapalonych lampkach, kiedy na dworze jest zimno i najlepiej, kiedy jeszcze pada śnieg! Tej atmosfery nie da się podrobić w okresie innej pory roku. Tylko takie kreatywne zabawy jak puzzle czy gry (najlepiej na grubym, puchatym dywanie!) potrafią mocno zbliżyć ludzi do siebie. Nie ma wtedy stresów, telewizora, telefony leżą daleko i w końcu można porozmawiać, zaplanować święta i zbliżyć się do siebie :) W wypadku, kiedy wszyscy są zmęczeni i zmarznięci, szykujemy ciepłą czekoladę, siadamy na kanapie, opatulamy się kocykiem i czytamy książki, albo włączamy jakiś film :) Wesołych Świąt! tyska.bednarek@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  35. Przepis na zimowy wieczór:

    Część 1
    OPOWIEDNI ZAPACH UNOSZĄCY SIĘ NAD PODŁOGĄ:

    - dwa małe ceramiczne podgrzewacze
    - 4 łyżki wody
    - duuuzo kropli olejku cynamonowego
    - 2 świeczki
    - ogień

    NIECH PACHNIE ŚWIĘTAMI!

    Część 2
    ODPOWIEDNIE JEDZENIE:

    - 6 łyżek cukru
    - 2 opakowania serka mascarpone (koniecznie z PIĄTNICY)
    - 6 żołtek
    - biszkopty języczki
    - kakao
    - gorąca czekolada

    Część 3
    ODPOWIEDNIE TOWARZYSTWO:

    - On...


    Miłego, zimowego wieczoru...

    katarzyna.szwed@poczta.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  36. Scrabble, to mój plan na zimowe wieczory.
    Siadam z moim Ukochanym, przygotowuję ciasteczka i kakao i gramy sobie w gry...
    Scrabble najczęściej wyciągamy, ale również karty (z przyjaciółmi), warcaby i inne planszówki...

    OdpowiedzUsuń
  37. Długi zimowy wieczór, jak np. wczoraj. Nie potrzeba drogich świeczek aromatyzujących mieszkanie, wystarczy, że na kuchence duszą się jabłka z cynamonem i kardamonem- zapas do porannej jaglanki na kolejne trzy dni. W garnku obok robię zapas herbaty na wieczór: owoce czarnego bzu, suszona malina, rumianek, świeży imbir, goździki, cynamon- też w roli naturalnego potpourri. W kuchni powstają też kulki daktylowo-migdałowo-kokosowe do podjadania przez najbliższe kilka dni (wersja optymistyczna), czy bardziej przez weekend (wersja realistyczna). Zrelaksowana zapachami i doznaniami smakowymi rozprawiam się z praniem, szybkim sprzątaniem, zaległymi mailami, po to by jak mąż wróci z pracy móc w spokoju zjeść razem późny obiad, zagrać w scrabble i poszukać tanich lotów na styczniowy urlop.

    OdpowiedzUsuń
  38. Mój sposób na długi zimowy wieczór? Oczywiście zaczyna się w kuchni :) Przygotowuje pełny talerz koreczków, z różnymi rodzajami sera, oliwkami i suszonymi pomidorami i udaję się do łazienki (pewnie brzmi dziwnie:)). Zapalam kilka świec, napełniam wannę gorącą wodą z płynem do kąpieli o zapachu pomarańczowo-czekoladowym i puszczam płytę Alicii Keys. Relaks w wannie trwa zwykle do czasu aż z talerza zniknie ostatni koreczek:)

    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  39. Mój najlepszy sposób na spędzanie długich zimowych wieczorów będzie dla niektórych banalny i bez znaczenia... Najczęściej siadam wraz ze swoją babcią przy szklance gorącej herbaty i po prostu rozmawiamy, ponieważ oboje dobrze wiem, że kiedyś może mi tych rozmów zabraknąć...

    Mateusz

    mfiolka@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  40. Dlatego, że jestem studentką długie zimowe wieczory spędzam najczęściej przy książkach, jednak im bliżej świąt tym mniej nauki (jak dla mnie ;)), a więc mam więcej wolnego czasu. Przesiaduję większość tego czasu przy biurku ale też w garażu jak oraz w sklepach z materiałami lub ozdobami. A co robię ?? :) Jestem fanką DIY czyli zrób to sam. Co roku zaskakuję swoją rodzinę przeróżnymi, ciekawymi i w większości praktycznymi prezentami. Szukam w internecie inspiracji, zdjęć, ciekawych blogów z których wyczaruję coś fajnego. Każdego listopada robię listę co, komu podaruję i powoli bez pośpiechu dochodzę do celu. W tamtym roku przykładowo grudniowe wieczory spędziłam szyjąc i klejąc pokrowiec na laptopa dla Mamy w towarzystwie kilku kubków herbaty. Jeśli już piszę o herbacie to również robię ją dla bliskich sama. Przed kominkiem suszę kawałki jabłek, gruszek, skórki pomarańczy i cytryny, kupuję hibiskusa, żurawinę i wszystko razem mieszam. Miło też taką pyszną herbatkę popijać z kubka ''od serca''. Rok temu jeden wieczór przesiedziałam malując farbkami do porcelany różne wzorki i hasełka na białych, pięknych wysokich kubkach. Przeważenie w taki o to sposób spędzam grudzień. Na tegoroczne ciemności zaplanowałam już majstrowanie zgaru z korka. Dzierganie z włóczki pokrowca na telefon przy świetle kominka oraz formowanie mydeł z makiem, skórką pomarańczową lub lawendą. Brzmi smacznie i pomysłowo.

    Pozdrawiam, Magda :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Długie zimowe wieczory, to kubek gorącego kakao, grzybki na zsiadłym mleku które zawsze przygotowywała mi moja prababcia i skrzynka pełna pamiątek. Za sprawą zdjeć pokrytych kurzem przenoszę się w przeszłośc i poznaje na nowo dzieje swojej rodziny, przeglądam stare zeszyty z przepisami zbieranymi przez lata. To właśnie w długie zimowe wieczory mam czas na to aby "podróżować" w przeszłośc, ale też i planowac przyszłość. Zimowe wieczory dają nam coś wspaniałego, dają nam CZAS, który możemy wykorzystać dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  43. Mój sposob na długie zimowe wieczory jest jeden ale nie z wyboru :). Położyć spać mojego małego Smoka a pózniej przy odrobinie szczęścia obejrzeć z moim Ukochanym 15 minut filmu no chyba ze sen nas weźmie szybciej. I to jest chyba najlepszy sposob. Pidzama, ciepłe łóżeczko i my razem przytuleni. Nawet wyjście do restauracji raz na jakiś czas juz mnie nudzi. Tak to jest mój ulubiony sposob :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Cześć Chmurko, czy mogę tak dokładnie opisać te rytuały wieczorne?
    Więc długie zimowe wieczory zaczynam wraz z zachodzącym słońcem. Chwile po szesnastej pojawiam się z moim Brutusem na spacerze. Lubimy tak sobie zimą poskrzypieć na śniegu (oczywiście jak spadnie), popatrzeć na takie piękne zachody jak wczorajszy i po prostu pomyśleć. Gdy wracamy Brutus zadowala się smakołykiem, a ja swoje czerwone z zimna dłonie przyciskam do kubka, co pachnie karmelem i wiśnią. Zawieszam się na chwilę nad anatomią człowieka w podręczniku od biologii, bo przecież trzeba ciągle stymulować te komórki mózgowe. W ramach przerwy zimą lubię zaszyć się w kuchni i wyczarować murzynka. Element niezbędny zimowego wieczoru to właśnie ta czekoladowa kostka szczęścia, koniecznie z polewą! I gdy już na zegarku wybije dwudziesta przypominam sobie o tomiku Poświatowskiej na półce. I czytam go przyjaciółce na głos, przez telefon, żeby ogrzać jej zimne z miłości serce. Bo zimą to tylko poezja miłosna rozgrzewa prawdziwie. Na sam koniec, tuż przed snem znowu wychodzę na dwór. Bo ja przed snem i to nie tylko zimą, biegam. Zrzucam te wszystkie trudności dnia zimowego w mroźne płatki śniegu i dopiero wtedy zagrzebuje się w koc i śpię. Taki za mnie kontrastowy stwór, całkiem jak ta nasza (nie)zima.

    aniarusak26@wp.pl
    Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
  45. Droga Chmurko,
    Moje ulubione zimowe wieczory, to te spędzone przy świetle kominka, w moim ulubionym swetrze, pod kocykiem, sącząc herbatę z cytryną i czytając ulubioną książkę. Wtedy, zazwyczaj mój kot siada mi na kolanach i zaczyna wtulać się w puszysty kocyk.
    Oboje siedzimy w błogiej ciszy, relaksujemy się i zapominamy o wszystkich problemach. Zagłębiamy się w historię książkowych bohaterów, jak gdybyśmy byli w ich skórze. To jest właśnie najlepszy patent na zimową chandrę. Mój sposób na relaks, w długie zimowe wieczory...

    patrycja.dubert@wp.pl
    Pozdrawiam ciepło
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  46. standardowo długi zimowy wieczór (czyli taki, kiedy nie ma żadnych wyjść, basenów, gimnastyk dzieci oraz kiedy nie wisi nad nami widmo porannego wstania) spędzamy razem z córkami - gramy w gry (np. polowanie na robale to gra dla trzech pokoleń, która nigdy się nie nudzi :)), eksperymentujemy w kuchni (ile lukru można nałozyć na piernik, żeby wyszło ładnie), a gdy już położymy córki spać, możemy przy lampce wina obgadać mijający tydzień i zaplanować sobie kolejny.
    a taki naprawdę, naprawdę wymarzony długi zimowy wieczór nastąpi wtedy, gdy młodsza córa nauczy się czytać i będziemy mogli każdy ze swoją ksiązką i ulubionym napojem, zalec na kanapach i spędzić wieczór na ukochanej lekturze. i jeżeli tylko mloda pójdzie w ślady rodziców i starszej siostry, to jest taka szansa :)
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  47. Wiosna i lato są dla mnie najbardziej pracowitymi porami roku. Żyję na pełnych obrotach i nie mam czasu na przyjemności. Jesienią zaczynam swoje "zapadanie w zimowy sen", wyciszam się, by zimowe wieczory poświęcić na coś, co kocham najbardziej! Przez cały rok kolekcjonuję materiały, zbieram inspiracje, projektuję, wszystko po to, by zimą zasiąść do starej maszyny do szycia mojej babci i przygotować kolejną letnią kolekcję, w której to będę podbijać nadmorskie plaże,powalać na kolana mijających mnie ludzi na miejskim deptaku czy dumnie kroczyć za rękę z mężem do opery.
    Włączam stare polskie przeboje, otwieram butelkę białego wina, do kominka wlewam pomarańczowy olejek zapachowy i oddaję się chwili. Nie wyobrażam sobie lepszego scenariusza na mroźne wieczory!
    iska.moniska@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  48. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  49. Kanapa lub łóżko, koc bardzo ciepły, ciepłe skarpety, wygodne dresy lub pizama, kubek gorącego kakao lub innego ulubionego napoju i bardzo dobra ksiazka. Dodatkowo z głośników dobiegające ulubione dziwieki.

    OdpowiedzUsuń
  50. Kanapa lub łóżko, koc bardzo ciepły, ciepłe skarpety, wygodne dresy lub pizama, kubek gorącego kakao lub innego ulubionego napoju i bardzo dobra ksiazka. Dodatkowo z głośników dobiegające ulubione dziwieki.

    OdpowiedzUsuń
  51. Kanapa, pod lewą ręką miękkie poduszki, w prawej lampka wina i/lub lewa dłoń M... Nogi - w ciepłych skarpetach - wyciągnięte na nogach M. U naszych stóp mruczący pies, za oknem huczący wiatr, wokół nas ciepły blask rozstawionych wszędzie lampionów, zapach ciepłego ciasta. I nasze spokojne głosy opowiadające o czekających nas bliższych i dalszych podróżach, wymarzonych smakach, kulinarnych marzeniach... To nasza wersja zimy na wschodzie :D

    OdpowiedzUsuń
  52. Jest takie, jedno miejsce. * Gdzie pachnie trocinami, terpentyną i czymś podobnym do mchu. * Gdzie ściany są w kolorze cynamonu. * Panuje tam bezkresna cisza. * Poczucie głębi i dystansu. * Jest stare, wytarte linoleum, japoński wachlarz na ścianie. * Wkrętarki, wyżymarki, drewno, metal i scyzoryk.* Uciekam tam po pracy. * Cholernie uzależniona * Ubieram stary fartuch, na mankietach widać monogram, wyhaftowany czerwoną nicią. * Tam odpływam. * Maluję kolejny obraz, szlifuje deski pod stolik nocny,tworzę coś z niczego. Z rzeczy, które ktoś przeznaczył na stracenia. Ja nie mam serca. * Moja pracowania. * Tak mnie uzależniła, że spałabym tam, jadła, była 24 h. * Tam spędzam każdy zimowy,ciemny wieczór.

    OdpowiedzUsuń
  53. Mój sposób na spędzenie długich, zimowych wieczorów? Może dla niektórych wydawać się banalny lub wręcz dziecinny ,lecz ja go kocham.
    Często ,gdy słońce już chowa się spać, oddaję się jednej z moich pasji, jaką jest robienie zakładek. Często wchodzę na Lubimy Czytać i szukam tam cytatów z książki, do której takową zakład zamierzam zrobić. Potem puszczam wodze fantazji~
    Drugą metodą na zimowe wieczory jest spisywanie wspomnień. Nie mam pamiętnika i nie lubię spisywać swoich myśli do jakiegokolwiek notesu itp. Co innego wspomnienia. Gdy kończy mi się wena, po prostu odchodzę od kartki, wiedząc, że sprawi mi nie małą przyjemność całkowicie przypadkowe odnalezienie jej po jakimś czasie.
    Ostatnim moim sposobem na nudę jest rysowanie, chociaż mało kiedy udane. Często gdy kładę się na łóżku, z szafki nocnej wyjmuję blok, ołówek, gumkę i szczyptę wyobraźni. Momentami nawet zamykam oczy, wyobrażam sobie coś, po czym nadal nie otwierając powiek próbuję to narysować. Efekt można sobie samemu wyobrazić ^.^
    Jednak przy żadnej z tych czynności nie byłabym sobą, gdyby nie towarzyszyły mi moje ulubione, nastrojowe piosenki oraz kubek gorącego kakaa z kostką czekolady <3
    Kontakt, tak na wszelki wypadek ;D
    ametystowa.ksiezniczka@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  54. Zimowe wieczory to dla mnie czas na trenowanie tych umiejętności, które nie miały okazji być oswojone. Ostatnio zainwestowałam w stosiki koralików, łańcuszków i sznureczków. Robię bransoletki i kolczyki. Za którymś razem wyjdą takie , które będa się nadawały na prezent pod choinkę. Jeśli nie, to pośmiejemy się gdy sama zacznę je nosić. Może ktoś, gdzieś je doceni :) kusza2@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  55. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  56. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  57. Czasem zastanawiam się na co mogłabym poświęcać niezliczoną ilość czasu. Które momenty najchętniej wydłużyłabym do granic możliwości, tak by cieszyć się nimi bez końca? To Spotkania. I rozmowy. Zwłaszcza te, które mają dla mnie największą wartość, o których wiem, że na pewno będzie mi ich kiedyś tak bardzo brakować. Dlatego zimowe, długie wieczory staram się spędzać z Babcią. Nic nie zastąpi mi Jej mądrości. I bliskości (nawet jeżeli jest to tylko rozmowa przez telefon). Wiem, że te chwile, kiedy przyjeżdżam, sprawiają jej dużo radości. Ale pewnie nawet nie wie, jak ogromne mają dla mnie znaczenie. Jej historie, porady, przemyślenia najchętniej zapisywałabym słowo po słowie. Żeby nic z nich nie stracić. Czasem coś razem pieczemy, czasem oglądamy zdjęcia, a czasem po prostu siedzimy przy kubku gorącej herbaty z dodatkiem któregoś z babcinych specjałów (mój ulubiony to pigwa) i rozmawiamy. O wszystkim. Wsłuchuję się uważnie i jednocześnie marzę, aby to właśnie te wieczory, te spotkania trwały w nieskończoność. (joannahaberek@gmail.com)

    OdpowiedzUsuń
  58. Sporo czasu w życiu zajęło mi docenienie wydarzeń, które nie były dla mnie łatwe, polubienie miejsc, które jawiły się jako nieatrakcyjne, zatęsknienie za spotkaniami z ludźmi, którzy wydawali się za bardzo zwykli.Gdy ta wielka metamorfoza nastała okazało się, że lubię wiosenną chimerę w pogodzie, letnie słońce, jesienny mocny wiatr i zimowy długi wieczór.To dzięki niemu porządkuję na półkach doświadczenia i wrażenia, odkrywam naprawdę wielkie rzeczy.
    w kuchni:
    Przewracam karki zeszytu ze starymi przepisami babci. Mieszam ,kroję, ożywiam wspomnienia smaku i dzieciństwa. Ostatnio zapachniało babcinym sosem grzybowym doprawianym cytryną i babeczkami na parze.
    Przy szafie z zaprawami:
    Mam w końcu czas na ładne opisanie moich letnich i jesiennych przysmaków.Odklejam etykiety pospiesznie zrobione i naklejam nowe zapisane kaligraficznie: morelowa rozkosz w syropie, rozgrzewająca malina, czarujący pomidor.
    W garderobie:
    Układam na nowo odzież w równiutkie konstrukcje.Odkrywam kilka sentymentalnych gadżetów - ślubne ażurowe rękawiczki mamy, jedwabną apaszkę babci, sukienkę z własnego chrztu i pierwsze skarpetki moich synów. Dotykam, oglądam, wspominam.Zamykam w pudełeczku i pozwalam współistnieć obok nowych bluzek z nadrukiem.
    Przy albumach:
    Oglądam fotografie i już wiem ,że nie ma ani nudnych miejsc, ani nieciekawych ludzi.Odbywam raz jeszcze podróże w czasie i przestrzeni.
    Przy herbacie:
    Goszczę przyjaciół i rodzinę.Pozwalam toczyć się każdej opowieści i każdemu wyznaniu.
    Przy komputerze:
    Zapisuję szkice opowiadań dla młodszego synka: o wiatraku, który trafił na pole i zobaczył wielkich kolegów i o choince poświątecznej, która wróciła do lasu.
    Dobrze, że są długie zimowe wieczory. (rusala16@gmail.com)

    OdpowiedzUsuń
  59. Sporo czasu w życiu zajęło mi docenienie wydarzeń, które nie były dla mnie łatwe, polubienie miejsc, które jawiły się jako nieatrakcyjne, zatęsknienie za spotkaniami z ludźmi, którzy wydawali się za bardzo zwykli.Gdy ta wielka metamorfoza nastała okazało się, że lubię wiosenną chimerę w pogodzie, letnie słońce, jesienny mocny wiatr i zimowy długi wieczór.To dzięki niemu porządkuję na półkach doświadczenia i wrażenia, odkrywam naprawdę wielkie rzeczy.
    w kuchni:
    Przewracam karki zeszytu ze starymi przepisami babci. Mieszam ,kroję, ożywiam wspomnienia smaku i dzieciństwa. Ostatnio zapachniało babcinym sosem grzybowym doprawianym cytryną i babeczkami na parze.
    Przy szafie z zaprawami:
    Mam w końcu czas na ładne opisanie moich letnich i jesiennych przysmaków.Odklejam etykiety pospiesznie zrobione i naklejam nowe zapisane kaligraficznie: morelowa rozkosz w syropie, rozgrzewająca malina, czarujący pomidor.
    W garderobie:
    Układam na nowo odzież w równiutkie konstrukcje.Odkrywam kilka sentymentalnych gadżetów - ślubne ażurowe rękawiczki mamy, jedwabną apaszkę babci, sukienkę z własnego chrztu i pierwsze skarpetki moich synów. Dotykam, oglądam, wspominam.Zamykam w pudełeczku i pozwalam współistnieć obok nowych bluzek z nadrukiem.
    Przy albumach:
    Oglądam fotografie i już wiem ,że nie ma ani nudnych miejsc, ani nieciekawych ludzi.Odbywam raz jeszcze podróże w czasie i przestrzeni.
    Przy herbacie:
    Goszczę przyjaciół i rodzinę.Pozwalam toczyć się każdej opowieści i każdemu wyznaniu.
    Przy komputerze:
    Zapisuję szkice opowiadań dla młodszego synka: o wiatraku, który trafił na pole i zobaczył wielkich kolegów i o choince poświątecznej, która wróciła do lasu.
    Dobrze, że są długie zimowe wieczory. (rusala16@gmail.com)

    OdpowiedzUsuń
  60. W długie, zimowe wieczory siadam na starej drewnianej podłodze, po której codziennie chodzę. Wyciągam pudełka kartonowe, które skrywają rzeczy stare i nowe. Wołam całą rodzinę do siebie, by też usiedli na starym drzewie. Zaparzam nie dzbanek, a dzban herbaty, wyciągam cztery razy kubek włochaty. Buteleczki soku z malin, aronii, borówek, całą miseczkę karmelowych krówek. Cichutko płytę z muzyką załączam, mej rodzinie siedzącej na podłodze się przyglądam. Zasiadam z nimi przy rzeczach wyciągniętych z pudełka, znalazłam się wśród nich także kredka. Ale nie ona gra tu główną rolę, plansze, pionki, karty, kostki robią prawdziwą furorę. Bo zimowe wieczory chcę spędzić na graniu w różne gry, nawet gdy ktoś z domowników ma humor zły. Umysł pracuje, napięcie buzuje. Kropelki potu po czole spływają, łzy śmiechu też się zdarzają. Krzyki, wrzaski to podstawa, gdy panuje gier wrzawa. Żaden telewizor, czy komputer, z internetu odłączamy router. Rodzinnie czas spędzamy, dużo się uśmiechamy. Cukier przy tym podjadamy, a kalorie w nosie mamy (może oprócz mamy) :-)

    OdpowiedzUsuń
  61. Witaj Waniliowa Chmurko! :) Sposób na spędzenie długich zimowych wieczorów? Hmm brzmi trochę przygnębiająco.. A może niech to będzie sposób na urozmaicenie swojego życia? Mamy więcej czasu, zróbmy coś szalonego, nie pozwólmy by pogoda nas zaczęła przytłaczać! Wykorzystajmy nasze otoczenie, Warszawa, Gdańsk, Zakopane, a może jakaś nieduża wioska na wschodzie kraju? Nieważne. Wszędzie jest wiele miejsc do zobaczenia, na które często tak bardzo brakuje nam czasu. Czy Warszawska starówka nie wygląda magicznie i bajkowe otoczona milionami kolorowych lampeczek? Nie musi to oznaczać wcale nudnego zwiedzania, ale może niesamowitej przygody z przyjaciółmi. Sanki, łyżwy, kino, basen, a może teatr? Pole do popisu jest ogromne. Wystarczą tak naprawdę chęci aby nie były to tylko "długie zimowe wieczory", ale czas aktywnej rozrywki. Spróbujmy żyć kolorowo i nie patrzeć na opinię innych ludzi. Oczywiście znajdźmy również czas na rozmowę z samym sobą, bo ona jest w życiu niezbędna. Poukładajmy swoje sprawy, zastanówmy się nad hierarchią wartości w swoim życiu. Mój sposób na spędzenie zimowych wieczorów? Odnajdywanie siebie, nie tylko poprzez rozmyślanie, ale także poprzez rozmowę z innymi ludźmi, zabawę i rozrywkę. Praktykuję od paru lat i bardzo Państwu polecam.
    Pozdrawiam,
    akosinska15@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  62. Długie zimowe wieczory to idealna okazja na spędzenie ich z moją 6-letnią córeczką. To ostatnia chwila kiedy dla niej mamusia i tatuś sa najważniejsi i najmądrzejsi, kiedy wszystko co rodzice powiedzą dziecko chłonie jak gąbka. A jak spędzić wieczór z dzieckiem? Pomysłów jest wiele. My często rozpalamy ogień w kominku siadamy na dywanie i czytamy opowieści z dawnych czasów piastowskich, legendy polskie, ogladamy stare mapy, zdjęcia itp. Dzięki temu nasza 6-letnia córka zna już historię swojego kraju lepiej niż nie jeden dorosły.

    OdpowiedzUsuń
  63. Każda pora roku ma swój urok na wiosnę zawsze czekamy z utęsknieniem, po długiej zimie, lato to czas słońca i szaleństw na plaży przy ognisku, jesień napełnia nas melancholią i rozpoczyna sezon herbaty a zima ?..długie wieczory przy kominku, wełniany sweter i kubek gorącej czekolady, zapach świec i taki czas na refleksje minionego roku..uwielbiam dobrą literaturę, ciekawą komedię i drapanie przez mojego męża ;) lubię kuchenne inspiracje i szukam nowych wrażeń przy gotowaniu,by co roku zaskakiwać nowymi smakami na bazie tradycji Bożego Narodzenia. Zima to purpurowe policzki,zmarznięte dłonie,śnieg za oknem i zapach cynamonu.. W rodzinnym gronie chcę się zatrzymać w ręku stare fotografie trzymać, nie chcę zatracać siebie ani moich korzeni. Zimowe wieczory to czas by w każdej czynności zwolnić, skupiać się na małym płomieniu miłości i rodzinnego ciepła.

    OdpowiedzUsuń
  64. Jestem kobietą z północy, urodzoną podczas mroźnej zimy. Kiedy wieje a temperatura ścina z nóg, natura marzy o tym żeby zamknąć nas w bezpiecznych mieszkaniach, w ciepłych kapciach z książką lub z korzennymi ciasteczkami i herbatą z miodem albo w czułych objęciach naszych barbarzyńców oglądać filmy ze słonecznych zakątków świata. Wbrew naturze w zimowe wieczory wymykam się z domu, w czapce i rękawiczkach pędzę na lodowisko, by poczuć się jak Królowa lodu pędząc po śnieżnobiałej tafli i tańcząc sama ze sobą przed wyobrażoną publicznością. Lubie kiedy płatki śniegu topią się na moim nosie a wiatr podwiewa mi szalik. Z zimą można się zaprzyjaźnić, co prawda jest to dama bardzo zdystansowana, ale jak przyjaźń zostanie zawarta, będzie ona trwała i grzechu warta. Po za tym nie ma nic lepszego niż gorąca czekolada podczas mroźnego wieczoru, prawdziwy miód na serce i miłość na podniebienie. /eduardamunicja@gmail.com/

    OdpowiedzUsuń
  65. Z racji tego, że zimowe wieczory są naprawdę długie, można w czasie ich trwania zrobić bardzo wiele :)U mnie zazwyczaj wygląda to tak - kiedy tylko się ściemni biegnę na siłownię, tam przez mniej więcej godzinę "przerzucam żelastwa", po czym wracam do domu i gdyby nie to, że moja kuchnia nie ma drzwi, można by rzec, że się tam zamykam. No więc robię to tak w cudzysłowie ;)Poćwiczyłam, więc bez wyrzutów sumienia mogę teraz zjeść coś dobrego, oczywiście w rozsądnych ilościach. Przygotowuję jakiś pyszny posiłek, czasem piekę bułeczki razowe, albo pyszne muffiny z orzechami laskowymi i z tym jedzeniem sadowię się wygodnie na fotelu w salonie, do ręki biorę książkę, obok stawiam kubek dobrej herbaty, na stopach, w charakterze dodatkowego ogrzewacza kładzie się mój labrador... Resztę wieczoru spędzam tonąc w lekturze i od czasu do czasu głaszcząc aksamitny łebek mojego pieska :)
    magdamielec@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  66. Na zimowe wieczory polecam rozgrzanie, bo ruch to podstawa. Gdy przyjdzie zima wtedy jest też czas na książki i naukę, ale w zdrowym ciele zdrowy duch wygrywa! Jazda na rowerze, systematyczna, nawet w pelerynie w czasie deszczu. Kolejny krok to ukochana piłka nożna, kalorie się pospala i formę zachowa. No i oczywiście jogging - szczególnie jak mamy piękną, słoneczną jesień... Spacer i wspólne obrzucanie się śnieżkami? Czemu nie! Basen - pomógł mi się zahartować, żaden późniejszy mróz mi nie straszny! A ile radości daje i satysfakcji z samego siebie. Polecam także naukę tańca, w zależności od preferowanej muzyki czy stylu - ja odnalazłam siebie w salsie, latynoskich rytmach oraz tańcach, przy których nie muszę posiadać wielkich umiejętności, a jakoś bardziej pewniej się czuję, potów siódmych też nie wydzielam, więc polecam! Zumba także popularna i niebanalna czy makaryna w domowym zaciszu, zabawa, wywijanie, biodrami podrygiwanie. Dla leniuchów polecam herbatkę z wanilią, cynamonem i imbirem, rozgrzewa jak nic innego, do tego gorące skarpety, kominek i może karaoke w podskokach? Ktoś się skusi? anikirax@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  67. Sposób na długie zimowe wieczory ? To proste ! Najlepiej jest wziąć do ręki kubek herbaty z cytryną ,ciepły koc i zanurzyć się w książkach . To najlepszy sposób ,aby odpocząć ,uciec od obowiązków dnia codziennego i po prostu poruszyć wyobraźnię !

    OdpowiedzUsuń
  68. Sposobów mam wiele. Od książki z kubkiem herbaty pod kocem, przez pieczenie pierniczków, brownis i ciast marchewkowych, po szalone wieczory na siłowni i zajęciach CrossFit czy MMA dla kobiet. Coś dla duszy, coś dla ciała!

    OdpowiedzUsuń
  69. Mój pomysł na spędzanie długich zimowych wieczorów jest bardzo oczywisty i banalny ale jakże cudowny. Nie ważne gdzie, nie ważne co.. ważne z kim! Jeśli obok jest to ukochane i wymarzone 36,6 stopni to żadna zima nie jest straszna i żaden wieczór nie jest zbyt długi. I wtedy można robić wszystko, nie ważne czy to będzie oglądanie filmów , wspólne gotowanie, spacer, układanie puzzli czy rozmowa o niczym, ważne , że obok będzie ktoś kto będzie dzielił to zajęcie razem ze mną. I chyba nie ma osoby która się z tym nie zgodzi .


    Pozdrawiam

    paulina_mozdzonek@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  70. Sposobów na spędzenie długich zimowych wieczorów jest wiele. Wszystko w moim przypadku zależy od nastroju i tego, czy mam ochotę na lenistwo, czy bardziej zadowolę się wysiłkiem fizycznym.

    Najlepszą mieszanką jednak (sprawdzoną pod kątem skuteczności i niezawodności lepiej niż szwajcarskie zegarki) jest połączenie paru rzeczy. Już piszę jakich dokładnie:

    1. Ulubione zajęcia- w ramach rozruszania, rozbudzenia organizmu i wydzielenia ogromnej ilości endorfin wybieram się najpierw na zajęcia zumby. Tam spotykam osoby, które mają podobne zainteresowania do moich, można na początek poplotkować troszkę, a potem potańczyć. Taka forma działa na mnie najlepiej! Wychodząc z sali jestem uśmiechnięta od ucha do ucha i pełna energii.

    2. Po powrocie do domu od razu gorący prysznic z ulubionymi zapachami! Najczęściej sięgam po olejki pod prysznic, gdyż piękne zapachy unoszą się podczas kąpieli i to działa na mnie jak aromaterapia. Jeśli jest jeszcze chwilka czasu sięgam po domowy peeling lub maseczkę. Odprężona udaję się do kuchni.

    3. Sięgam po kolację i parzę ulubioną białą herbatę z cytrusami. Zapach jest genialny, smak również. Teraz mogę usiąść i wyciszyć się. Teraz czas może zacząć płynąć leniwie i spokojnie. W zależności od nastroju siadam pod kocem z kubkiem herbaty w dłoni i czytam książkę ulubionego autora.

    4. Następnym punktem programu jest otwarcie czerwonego wina i włączenie ukochanego serialu. Pod nogami umości mi się psiak, mąż krząta się po domu i z czasem również przyłączy się do oglądania.

    Może taki sposób spędzania długich wieczorów nie jest szczególnie wyszukany ani oryginalny, jeśli brać pod uwagę każdy z punktów z osobna. Jednak taka mieszanka jest idealną apteczką pierwszej pomocy, gdy dopada Cię jesienno-zimowa chandra albo po ciężkim dniu w pracy. Wtedy bez wyrzutów sumienia mogę poświęcić ten czas sobie i sprawić, że mój nastrój staje się coraz lepszy.

    Pozdrawiam ciepło
    Edyta

    edyta.klubek@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  71. Długie zimowe wieczory, zaczynają się od 21, kiedy córcia zaśnie w ciepłym łóżeczku. Wtedy często biorę gorącą kąpiel pachnącą cynamonem i goździkami. Koniecznie z gęstą pianą. Potem pod kocem przy kominku będę mogła wypić korzenne mleko. Tak po prostu wpatrując się w ogień. Razem z mężem. Niekoniecznie musimy rozmawiać. Delektujemy się ciszą z trzaskaniem drew w kominku w tle i smakiem tych zimowych niezwykle rozgrzewających korzennych aromatów. Często rozmawiamy lub oglądamy film. Ta zima będzie niezwykła: ostatnie chwile, zanim pojawi się kolejna mała dziewuszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam o mailu do siebie: mollisia@gazeta.pl

      Usuń
  72. Długie zimowe wieczory? Mroźne i śnieżne? Tyko z przyjaciółmi i tylko na łyżwach! Na dłoniach rękawiczki, na nogach łyżwy, na głowie futrzana czapka uszatka, a na twarzy uśmiech od ucha do ucha! Nie ma lepszego sposobu na zimowy wieczór niż szaleństwo na lodowisku! Potem radosny powrót do domu na kubek korzennego rozgrzewającego grzańca i rozmowy do późna przy kominku... ech, aż mi się tęskno zrobiło! Niech już będzie prawdziwa zima! :)

    justyna.m [małpka] op.pl

    OdpowiedzUsuń
  73. witam, zima zapowiada się pod znakiem pisania pracy dyplomowej- więc duży wysiłek intelektualny, siedzenie przed komputerem, zmęczone oczy i litry kawy.... ale, czym byłoby życie gdyby nie chwile wytchnienia? taki czas spędzam z mężem na łyżwach na wrocławskiej pergoli, gdzie pod gołym niebem, przy nastrojowej świątecznej muzyce oraz setkach migoczących lampeczek spędzamy błogo lecz aktywnie te wolne godziny wyrwane z życia pełnego obowiązków niczym kartka z kalendarza... pozdrawiam serdecznie paulina.szczegielniak@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  74. Do szczęścia w okresie wiecznej ciemności (wychodzę do pracy ciemno, wracam ciemno) wystarczy przyjemne ciepełko kocyka i herbaty, wina, czekolady - czyli największych przyjaciół kobiety. Często znajduję czas na szydełkowanie, i tworze kolejne szaliki, podkładki, czy poszewki na poduszki. Proste zajęcie, pozwala zwalczyć stres i stworzyć coś pięknego do domu. Także więcej książek przewija się przed moimi oczami. Jakoś w te jesienno - zimowe wieczory znajduję więcej czasu dla siebie.

    warszewska.m@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  75. Długie zimowe wieczory są najlepsze w towarzystwie drugiej połówki, grzanym winem i pod kocem. Każdy zajęty swoimi sprawami, czy swoją książką, ale mimo wszystko razem <3 na samą myśl zabieram się za szykowanie jakiegoś grzańca!

    OdpowiedzUsuń
  76. Moim idealnym sposobem na odczarowanie smętnych, zimowych wieczorów jest joga. Odkryłam ją stosunkowo niedawno, ale już zdążyłam pokochać ;) Pozwala mi się zrelaksować, skupić na sobie i pomaga się się rozwijać, zarówno wewnętrznie, jak i fizycznie. Już po 20 minutach czuję się pełna radości i chęci do działania, a tego często mi brakuje, kiedy jest szaro i zimno. Moim zdaniem, pięknych, ośnieżonych wieczorów nie trzeba zmieniać, bo są magiczne same w sobie :) Jogę serdecznie polecam Tobie i każdemu, kto o tym kiedyś myślał, ale się waha. Warto!
    vespelicious(małpa)gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  77. W zimowe, długie wieczory uwielbiam po kolacji chodzić z rodziną na długi spacer, a później gdy wracamy rolą mojej mamy jest sporządzenie dla wszystkich aromatycznego grzańca, siedzimy przy stole i gramy w gry planszowe - nikt nie mówił, że jesteśmy na nie za starzy! :) Śmiejemy się przy tym i wspominamy śmieszne sytuacje, które wydarzyły się w naszym życiu. Uwielbiam ten czas. Potem udaję się z siostrą do mojego pokoju i owinięte w koc wspólnie oglądamy romantyczne filmy przy blasku zapachowych świec.Pod koniec filmu (często spłakane) dzielimy się naszymi spostrzeżeniami dotyczącymi filmu. Później schodzimy do kuchni i robimy sobie mega kaloryczne kakao na poprawę nastroju i siedzimy przy oknie wpatrując się w zimny krajobraz... Jedyne czego tak na prawdę potrzebujemy w życiu to chwile spędzone z rodziną, to najlepszy prezent, którego nie można kupić za żadne pieniądze. Jestem pewna, że wszyscy się ze mną zgodzą :)
    daria.owczarek@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  78. Pomimo chłodnej pory roku, uwielbiam przesiadywać na terasie z moim chłopakiem. Siedzimy sobie tak wtuleni na ławce, otuleni ciepłym kocem, trzymając w rękach gorącą czekoladę, którą wprost uwielbiam... To mój ulubiony napój o tej porze roku. Tak siedząc opowiadamy sobie różne historyjki, wspominamy wspólnie przeżyte wydarzenia i myślimy o naszej przyszłości, snując nasze plany i marzenia. W między czasie dopieszczamy mojego psa, rzucając mu smakołyki i głaszcząc. Dzięki takiemu spędzaniu czasu wyłączamy się na chwilę z rzeczywistości, uciekając od tego całego zgiełku i stresu. Po prosty jestem tylko ja i on, i nasze szczęście malujące się na naszych twarzach.

    OdpowiedzUsuń
  79. Siedzę właśnie pod kocem i piję herbatkę z cytryną, miodem i goździkami. Zjadłam niedawno czekoladkę z kalendarza adwentowego. Odpaliłam tealighta i wraz z kawałkiem wosku o zimowym zapachu (zapach ośnieżonego lasu!) umieściłam go w ceramicznym kominku. Obowiązkowo włączyłam ulubione cotton balls'y i napawam się widokiem ich ciepłego uspokajającego światła. Ulubione polskie i angielskie vlogmasy na youtube umilają mi czas oczekiwania do świąt. W związku z wigilią długie zimowe wieczory poświęcam także na przygotowanie prezentów diy dla najbliższych. Na mikołajki zrobiłam własnoręczne pralinki. Wystarczy foremka silikonowa z jakimiś ładnymi kształtami i można szaleć bez ograniczeń. Wykorzystałam białą czekoladę i herbatę matcha. W smaku bardzo dobre, no i kto nie skusi się na czekoladową pralinkę o wyglądzie zielonej choinki? ;) Drugi smak to propozycja słodko - słona, bo była to próba odtworzenia amerykańskich Reese's z masłem orzechowym. Teraz wieczory poświęcę na przygotowanie peelingów i masła do ciała domowej roboty oraz nalewek, które umilą wieczory moich najbliższych. :)

    Pozdrawiam, Aneta
    kaliszanette@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  80. W wolne wieczory wybieram się na spacer po mieście, aby pooglądać świąteczne wystawy w witrynach sklepów, ubrane choinki przed galeriami, w parkach. Ma to w sobie taki urok, przypominam sobie czasy dzieciństwa, gdy co roku z uśmiechem na twarzy szłam z mamą i bratem popatrzeć na ozdoby - jaka to była frajda! :)


    elaangela@gmail.com

    OdpowiedzUsuń

  81. Długie zimowe wieczory spędzam tak samo jak długie letnie wieczory.Pora roku nie ma znaczenia,jeśli kocha się życie.U mnie ta miłość zamienia tylko letnie rolki na zimowe łyżwy,poranną jogę na wieczorną,pływanie w jeziorze na to w basenie.Zamiast fotografować kwiatki,fotografuję szron na nich,zamiast jeździć na rowerze po lesie wystawiam stacjonarny rower na balkon zakładam czapkę,wkładam słuchawki do uszu i słuchając przepięknego włoskiego jadę,gdzie mnie wyobraźnia poniesie.Szczęście nie pyta o pory roku.edwarda71@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  82. Na takie wieczory specjalnie niedawno zakupiłam puszysty kocyk z ... rękawami - świetna rzecz! Mogę się cała zawinąć jak burrito, ale ręce mam wolne, więc bez problemu mogę popijać samodzielnie robione latte z cynamonem, miodem i czekoladową posypką. W tle muzyka Michaela Buble, świeczki i kominek z cudownym zapachem np. "Child's Wish" Yankee Candle. Subtelnie i przytulnie!

    joostynag@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  83. Moim sposobem na spędzenie długich zimowych wieczorów to oddanie się przyjemnościom. :) Najlepiej obejrzeć wzruszający film (oczywiście objadając się popcornem), poczytać niesamowitą książkę (najlepiej autorstwa E.E. Schmitta), spróbowac upiec coś słodkiego (najlepiej z czekolady), namalować najpiękniejszy w świecie pejzaż (oczywiście zimowy) lub poprostu położyć się z kotem na brzuchu i podziwiać piękny widok ośnieżonych drzew, trzymając w dłoniach kubek rozgrzewającej herbatki. :)
    sajaleksa@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  84. W długie, zimowe wieczory zapalam nastrojowe świece,gotuję aromatyczne kakao, opatulam się w ciepły koc, biorę mój dziennik i ..piszę..wszystko co leży mi na sercu. Przelewam na kartki papieru wspaniałe chwile, których doświadczyłam tego dnia, ale też troski i zmartwienia, marzenia i plany. W ten sposób oczyszczam swoją głowę z gonitwy myśli, zmęczenia po całym dniu pracy i negatywnych emocji. Wyciszam się, uspokajam, czuję, że znów jestem sobą, znów się uśmiecham. Serdecznie polecam tą praktykę każdemu:-)

    szewmonika@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  85. Zapada zimowy wieczór, wyłączam światło, odsłaniam zasłony w oknach i patrzę na księżyc, migające gwiazdy na niebie i myślę o tych wszystkich, których kocham. Jak dobrze, że są....paulina.matejko@vp.pl

    OdpowiedzUsuń
  86. Mój idealny zimowy wieczór. To pachnąca, kolorowa choinka, dziecko kolorujące obrazki, mąż, który siedzi przy stole i przegląda prasę. Zapach ciasta unoszący się w całym mieszkaniu i ja w fotelu z kubkiem gorącej herbaty i ukochaną książką, spod której spoglądam od czasu do czasu i biegnę do kuchni by wyjąć ciasto. Potem wspólnie siadamy przy stole i delektujemy się chwilą. Czuję się szczęśliwa. Za to kocham zimę. To moje, nasze zimowe wieczory.

    OdpowiedzUsuń
  87. Najlepsze na zimowy wieczór jest to, co zrobiła dla nas Waniliowa Chmurka, czyli połączenie literatury i kuchni <3 Długie wieczory zaczynam zawsze w kuchni, gdzie przygotowuję sobie aromatyczną herbatę z owocami i przyprawami, a na przekąskę wyjmuję z piekarnika pachnące ciasteczka. Siadam z moim słodkim arsenałem w wygodnym fotelu, otulam się ciepłym kocem i chwytam ulubioną książkę.

    Pozdrawiam,
    Karolina
    kar.koczar@gmail.com

    OdpowiedzUsuń

jestem na instagramie